Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mrsandman z miasteczka Libiąż. Mam przejechane 26123.08 kilometrów w tym 3074.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.29 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mrsandman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:560.10 km (w terenie 32.00 km; 5.71%)
Czas w ruchu:23:45
Średnia prędkość:23.58 km/h
Maksymalna prędkość:73.30 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:50.92 km i 2h 09m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
40.00 km 3.00 km teren
01:55 h 20.87 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Praca w wypożyczalni rowerów (dist około 40km)

Poniedziałek, 26 lipca 2010 · dodano: 26.07.2010 | Komentarze 1

W piątek prowadziłem wycieczkę rowerową do Tyńca z 4 dziewczynami z Edynburga:) Od 3 tygodni pracuje weekendami w wypożyczalni rowerów Bike Trip. Wypożyczam tam rowery, serwisuje je oraz kiedy trzeba prowadzę wycieczki rowerowe w okolicach Krakowa. W ten piątek trafiła mi się pierwsza wycieczka która była do Tyńca.

Bardzo fajnie się jechało, dziewczyny były rok młodsze ode mnie także była miła atmosfera:) Jak na pierwszą wycieczkę dobrze mi poszło, trasa była bardzo przyjemna i ciekawa. Zaczęliśmy spod wypożyczalni na Zwierzynieckiej, następnie na most Dębnicki i na trasę rowerową prosto do Tyńca. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze Zakrzówek. Na miejscu opowiedziałem o klasztorze, pozwiedzaliśmy i odpoczęliśmy przed drogą powrotną. Wracając zatrzymaliśmy się jeszcze na torze kajakowym zrobić parę zdjęć i wróciliśmy na Zwierzyniecką. Przejechałem tą wycieczkę na Treku, rama trochę na mnie za duża ale przyjemny rowerek:) W sobotę moja praca polegała na jeżdżeniu na rowerze po Krakowskich hostelach i załatwianiu miejsca na ulotki i plakaty naszej wypożyczalni w recepcjach. Źle się jeździło po wziąłem za mały rower, myślałem że szybko to załatwię a jeździłem tak ze 4 godziny. Nie miałem licznika ale szacuje że przejechałem co najmniej 40 km. Świetna regeneracja po czwartkowej wycieczce za Żar:)


Dane wyjazdu:
114.80 km 0.00 km teren
04:50 h 23.75 km/h:
Maks. pr.:73.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Góra Żar

Czwartek, 22 lipca 2010 · dodano: 22.07.2010 | Komentarze 0

Mimo lekkich niedogodności z rowerem postanowiłem się wybrać w ponad stukilometrową trasę:) Wybór padł na górę Żar, to jest świetne miejsce na wstępne wyrabianie formy, 7 kilometrowy podjazd z nachyleniem około 6-7%, nie można porywać się od razu "z przysłowiową młotyką na przysłowiowe słońcę" Dzień wcześniej wieczorem dosłownie na ostatnią chwilę przygotowałem rower i wyprałem ubrania rowerowe. Trochę obawiałem się wygody podczas jazdy ze względu na wspomniane wcześniej niedogodności, kierownica jest coraz bardziej krzywa oraz prawy chwyt zaczął mi pękać;/ Obróciłem ten lichy chwyt tak żebym go nie czuł pod ręką i jazda na trasę;) Zacząłem mocno i mimo lekkiego wiatru od przodu do Oświęcimia miałem średnią 29 km/h, przeleciałem przez Ośw i długa prosta na Kęty. Minąłem tam parkę na rowerach z sakwami i w Kętach byłem w niecałą godzinę ze średnią 28,3 km/h także w miarę dobry rezultat;) Niestety całe centrum Kęt jest rozkopane i nie ma gdzie przytachować więc dociągnąłem do BP gdzie nie było Brackiego!;/ Pech straszny... zjadłem tam dwie kanapki, batonika, napiłem się wody pogadałem z Ewą i pojechałem na Międzybrodzie. Ten odcinek jechałem już na spokojnie, coby zebrać trochę pary na podjazd:) Za Porąbką czułem się już jak w domu, górki, jezioro, przepięknie jak zawsze:D Jak ja uwielbiam ten zakręt za którym jest zjazd i widok na niemal całe jezioro Międzybrodzkie:) Zawsze przypominają mi się piękne czasy kiedy jeździliśmy całą paczką na bikach;) Zawsze na nowo odkrywam tamte miejsca i trasy... Koło mostu nad jeziorem było nawet sporo ludzi, ale ja nie przyjechałem się tam kąpać tylko zdobyć szczyt:) Przed podjazdem w sklepiku w którym zawsze kupuje wziąłem sobie fantę, odpocząłem chwilę i odlałem się za winogronami:) Podjazd zacząłem na spokojnie stałym tempem, całą drogę jechałem na 2:1, tylko na moment przy sklepie z nartami wrzuciłem 1:1... W miarę upływu kilometrów czułem spore zmęczenie, jednak ten podjazd ma taką charakterystykę że było kilka wypłaszczeń na których odpoczywałem. Podjazdy to jest to co najbardziej uwielbiam, ta walka ze sobą, ze zmęczeniem i rezygnacją... i ta satysfakcja kiedy się jest już na górze kiedy w zadowalającym tempie zdobywa się cel:) Na szczycie porobiłem zdjęcia, pooglądałem startujących lotników. Widok jak zawsze był wyśmienity. Podczas podjazdu dzwonił Przemek z wypożyczalni że będzie mnie jutro potrzebował więc zdecydowałem się wracać. Zjazd stamtąd to czysta przyjemność po drodze wziąłem jeden samochód prawie bez wysiłku, a w pewnym miejscu na prostym odcinku postanowiłem depnąć i dokręciłem do ponad 73km/h, adrenalina była spora:D Spowrotem jechałem tą samą trasą czyli na Kęty i Oświęcim. Oczywiście zrobiłem sobie przystanek nad Sołą gdzie od razu wskoczyłem do wymarzonej wody:D Później podjechałem do Ewy i umówiliśmy się na powrót do Krakowa tego samego dnia wieczornym pociągiem. Niestety w drodze powrotnej spotkał mnie trochę niemiły incydent. Na światłach w Oświęcimiu przy rynku ominąłem sobie spokojnie samochody i stanąłem na przodzie kolejki. Chyba to się nie spodobało kilku debilom w dwóch samochodach bo jak ruszyliśmy na zielonym darli mordy przez okno i pokazywali nie wiadomo co... Myślałem że mam otwarty plecak albo coś, więc się zatrzymałem ale wszystko było ok wiec pierdole tych głąbów i jadę dalej. Śmigam sobie spokojnie przez most a tam za mną autobus trąbi i próbuje wyprzedzać... Co za idiota, w końcu mnie wyprzedził i przed rondem z lewej strony nie miałem go jak wyminąć więc biorę go od prawej a ten skurwysyn zajeżdża mi drogę i specjalnie mnie blokuje... No to ja śmigam na trawę wyprzedzam tego debila i jadę już na spokojnie do domu. Następnym razem w takiej sytuacji wyprzedzę tylko blokującego lamusa i sam go zablokuje jadąc 15 km/h przed nim środkiem pasa i nie zapomnę go "pozdrowić po swojemu";) Regeneracyjnego piwka w domu nie zdążyłem wypić bo trzeba się było zbierać na pociąg do Krk...




href=''>614321</a> - powered by <a style='color:#2a88ac; text-decoration:underline;' href='http://www.bikemap.net'>Bikemap</a> </div>
Kategoria Góry


Dane wyjazdu:
14.30 km 5.00 km teren
00:40 h 21.45 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Do kuzyna na piwko, górki

Środa, 21 lipca 2010 · dodano: 21.07.2010 | Komentarze 0

Po koszeniu u babci wyskoczyłem na rower wpaść do kuzyna i wypić z nim browar:) Przejechałem przez Grodzisko, potem na Lipie, Górki nad kopalnią i na koniec wpadłem do kuzynów. Podskoczyliśmy pogadać w parku przy piwie i zebrałem się do domu. Musiałem jeszcze wyprać ciuchy rowerowe i przesmarowac rower coby nie grzechotał jutro kiedy pojade w dłuższą traske:)


Dane wyjazdu:
41.20 km 10.00 km teren
01:50 h 22.47 km/h:
Maks. pr.:67.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Górki, Zagórze, Pogorzyce, Płaza z Dominikiem

Wtorek, 20 lipca 2010 · dodano: 20.07.2010 | Komentarze 0

Po powrocie z Krakowa z pracy postanowiłem wybrać się na przejażdzke po górkach. Najpierw w strone Chełmka i podjazd od tyłu na Grodzisko, kiedy zjeżdzałem na spokojnej spotkałem Dominika. Jechałem chwile za nim ale jakoś mnie nie zauważał wiec zagadałem:) Następnie podjechaliśmy na Lipie, potem na górki nad kopalnią i zjechaliśmy koło źródełka do Zagórza. Tam zaatakowaliśmy podjazd koło kościoła, zostawiałem Dominika troche w tyle ale na płaskich trawersach czekałem na niego i razem wjechalisy na szczyt:) Następnie udalisy się na Pogorzyce i Płaze. Po remoncie jest tam świetny zjazd asfalem, bez problemu dokręciłem do 67 km/h. Z Wygiełzowa wracaliśmy już główną drogą przez Żarki do Libiąża. Na Krakowskiej skręciliśmy na Libet i ponownie wyjechaliśmy na Lipie. Na koniec wycieczki kupiliśmy po coli i przytachowaliśy w parku. Tam spotkaliśmy Arkitka, poźniej przyszedł jakiś śmieszny dziadek i zaczął opowiadać o rowerach, samochodach, boksie i Bóg wie czym jeszcze:P Niestety nie mogłem łynkąć sobie browarku bo wieczorem musiałem jechać po Boczka do Lędzin...


Dane wyjazdu:
110.20 km 0.00 km teren
04:28 h 24.67 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Wielka puszcza, pierwsza setka w tym roku :D

Czwartek, 15 lipca 2010 · dodano: 15.07.2010 | Komentarze 0

Wyjechałem rano około godziny 9:40 bez konkretniejszego planu, uznałem że wymyśle coś w drodze na Wadowice. Od rana słońce ostro prażyło, najgorzej było w miejscach gdzie remontowali drogi... Duszący zapach asfaltu i korki na 35 stopniowym upale nie nalezą do najprzyjemniejszych rzeczy;) Dość szybko zajechałem do Zatora, tam krótkie tacho i rozmowa ze starszą kobietą która się przysiadła:) Następnie szybki odcinek na Wadowice i odpoczynek na rynku. Świetnie wrócić rowerem w dawne strony:D Gdybym miał więcej czasu zgadałbym się z Hansem ale siła była także trzebabyło obmyślić dalszą trase... Powrót odpadał, objazd samym asfaltem także. Trzeba było zachaczyć o jakiś podjazd i klimatyczne miejsce. Wybór padł na Przełęcz Targanicką i Wielką Puszczę:D Byłem tam wcześniej tylko raz wiec to dobra alternatywa dla Kocierza który zdobywałem chyba ze 4 razy ze wszystkich stron:) Między Wadowicami a Andrychowem znowu roboty drogowe i wielki korek, jednak na rowerze smignąłem między samochodami i już byłem na przodzie. Na tym odcinku powoli zaczęło dopadać mnie zmęczenie, wiatr od przodu zniechęcał do mocniejszej jazdy. Kiedy dotarłem do Andrychowa zatrzymałem się w parku zjeść ciastka i napić się wody. Nagle zaczęli się kręcić koło mnie cyganie. Jakaś krowa domagała się ode mnie drobnych "paanie, dajże pan..." Kiedy odmówiłem, dobrze że starałem się być miły, podeszła do starszego dziadka i gdy tamten odmówił troche mniej grzecznie zaczeła się wydzierać i wyzywać... Oczywiście był z nią jakiś pie...lony cygański koks. Chwile potem przywlekła się jakaś inna i chciała mi trefne koszulki sprzedawać... Je...ne cygańskie sku...syny. Opuściłem tą miejscówke i ruszyłem na przełęcz. Podjazd był strasznie męczący, po ponad 50 km w takim upale, bez przygotowania siłowego na podjazdy myślałem że tam umre. Naszczęście był w miare krótki wiec dałem rade bez zatrzymania. Następnie zaliczyłem świetny zjazd, na luzie 60km/h, w pamieci miałem kure którą niemal przejechałem ostatnim razem:P Przejazd przez Wileką puszcze od tej strony to sama przyjemność, cała droge lekko z górki, prędkości rzędu 35km/h. Część drogi jest już wyremontowana, także jest coraz lepiej... Dwa lata temu ścieżka była bardzo zniszczona... WYjechałem w Porąbce i miałem dylemat, gdzie dalej jechać. Czasu do zmroku było dość dużo, wydawało mi się że siły się troche znajdzie na jakiś podjazd. Myślałem nad Hrobacza lub Żarem, jednak musiałem jeszcze zatrzymać się u Ewy a wieczorem miałem imieniny babci także postanowiłem wrócić żeby być w domu o jakiejś normalnej godzinie. W Czańcu na BP tradycyjnie kupiłem sobie Brackie. Droga od Kęt do Oświęcimia bardzo dała mi w kość, myślałem tylko o tym żeby jak najszybciej wskoczyć do Soły:) Słońce spaliło mi nogi i ręce, kark zaczynał boleć... W końcu dotarłem nad Sołcze, wykąpałem się i podjechałem do Ewy na obiad. Dobrze że się tam zatrzymałem ponieważ uniknąłem sporej ulewy która przeszła przez Oświecim. Do Libiąza wróciłem na luzie, po drodze wyprzedziłem traktor i starałem się mu uciec;) Dojechałem do domu strasznie wykończony o opalony, po drodze wypiłem co najmniej 6 litrów płynów:) Ale warto było, wieczorkiem oczywiście ze smakiem wypiłem Brackie:)

href=''>614312</a> - powered by <a style='color:#2a88ac; text-decoration:underline;' href='http://www.bikemap.net'>Bikemap</a> </div>
Kategoria Góry


Dane wyjazdu:
36.40 km 4.00 km teren
01:34 h 23.23 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Serwis u Pawła, górki w Libiażu oraz jazda z Mikołajem i Dominikiem

Środa, 14 lipca 2010 · dodano: 14.07.2010 | Komentarze 0

Umówiłem się z Pawłem na wymianie linki i pancerzy od tylnej przerzutki. Musiałem długo czekać, ponieważ miał sporo roboty. Na szczęście czas miło płynął przy wspomnieniach rowerowych. Później zjawił się jeszcze Kolega Pawła z maratonów i pogadaliśmy o sprzęcie. Niestety wielkimi krokami nadchodzi czas wymiany tylnego koła oraz napędu. Ciężko będzie się z kasą wyrobić;/ W drodze powrotnej podjechałem na górki i na Lipie. Wspaniale było czuć zmęczenie po podjeździe...

Wieczorkiem zgadałem się z Mikołajem i Dominikiem na przejażdżkę po okolicy, byliśmy na górkach i na Lipiu, potem wpadliśmy na piwko do Mikołaja


Dane wyjazdu:
31.30 km 0.00 km teren
01:10 h 26.83 km/h:
Maks. pr.:41.60 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Oświęcim

Wtorek, 13 lipca 2010 · dodano: 13.07.2010 | Komentarze 0

Podjechałem do Oświęcimia a później do parku na browarek. Średnie prędkości cały czas rosną, baza pod dłuższe wycieczki powoli się wyrabia :)


Dane wyjazdu:
60.40 km 0.00 km teren
02:19 h 26.07 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Wycieczka na Zator

Piątek, 9 lipca 2010 · dodano: 09.07.2010 | Komentarze 0

Po obiedzie wybrałem się na utarty szlak czyli trase do Zatora:) Już po paru kilometrach zaczęło mnie irytować grzechotanie tylnej przerzutki, dlatego też zrezygnowałem z kontynuowania wycieczki do Wadowic i pojechałem z Zatora na Oświęcim. Wpadłem do ukochanej a wracając do Libiaża spotkałem Dominika:D Pojechaliśmy przez gromiec i na sam koniec zatrzymaliśmy sie w parku na obowiązkowy browar:)


Dane wyjazdu:
20.80 km 0.00 km teren
00:53 h 23.55 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Do Chrzanowa na serwis

Wtorek, 6 lipca 2010 · dodano: 06.07.2010 | Komentarze 0

Wpadłem do Pawła wyregulować rower na wakacje. Niestety będzie trzeba wymienić linki i pancerze, więc w poniedziałek kolejna wizyta. Kupiłem nowy koszyczek na bidon, smar i benzynę.


Dane wyjazdu:
31.30 km 0.00 km teren
01:13 h 25.73 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Oświęcim

Poniedziałek, 5 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 0

Podjechałem do Oświęcimia, pogoda nie dopisywała ciągle kropiło i wiało... Wracając wpadłem do Bona po browar :)