Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mrsandman z miasteczka Libiąż. Mam przejechane 26123.08 kilometrów w tym 3074.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.29 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mrsandman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:251.60 km (w terenie 34.00 km; 13.51%)
Czas w ruchu:13:04
Średnia prędkość:19.26 km/h
Maksymalna prędkość:45.80 km/h
Suma podjazdów:2370 m
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:83.87 km i 4h 21m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
100.40 km 17.00 km teren
05:55 h 16.97 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1340 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Magurka, Czupel

Sobota, 20 października 2012 · dodano: 20.10.2012 | Komentarze 0

Pogoda rozpieszczała przez weekend wiec wyskoczyłem na Bika. Smaki były na jakieś większe górki, ale jak rano wyszedłem na balkon, temperatura skutecznie ostudziła mój zapał... Było około 2 stopni:) Ostatecznie zebrałem się około 11:00. Dośc późno, dlatego pozostało uderzyc w Beskid Mały. W cieniu nadal było chłodno ale w promieniach słońca leciało sie na eleganckości:) W Porąbce ściągnąłem jedną koszulke bo robiło się gorąco. Na Magurke wjeżdzałem żółtym, tylko na początku zamiast szlakiem leciałem leśną drogą. Ścieżka wypasiona, obawiałem się że będzie prowadzenie widząc gęste poziomice na mapie, ale wszystko w 100% przejezdne, chociaż nie było łatwo. Czasowo wyszło to 50min. Na szczycie tabuny ludzi dlatego nawet się nie zatrzymywałem. Stanąłem dopiero na Czuplu. Był ciekawy efekt, w dolinach było zamglone a u góry świetna widocznośc. Zdziwiłem się jak dobrze było widac Tatry. Do tego piękne jesienne kolory drzew, po prosu bajka:) W dół poleciałem czerwonym, u góry stromo, do tego dużo liści które zakrywały wszelkie przeszkody. Potem rąbanka po kamieniach w rynnie i na koniec szybka szutówka. Po drodze zaliczyłem jedną glebe i obiłem sobie kolano ale nie zepsuło mi to humoru:) Następnie uderzyłem do Wilkowic skąd 2 raz podjechałem na Magurke. Nużący jest tamten podjazd, zdecydowanie bardziej wole Hrobaczą. Na szczycie troche się uspokoiło wiec przystanąłem na chwile nacieszyc oczy:) Potem zjechałem kawałek do sklepiku kupic browca, tam jest dużo lepiej niż przy schronisku, fajna polanka, konie, ciekawe widoki i przede wszystkim mniej ludzi:) Zjazd znowu czerwonym. Dużo ciekawszy niż poprzedni. Troche singla, troche ciasnych zakretów w lesie gdzie nawet nie było widac gdzie leci ścieżka:) Zjechałem do BB, było jeszcze nieco czasu wiec zajechałem do Czechowic skąd wróciłem pociągiem:)









Kategoria Góry


Dane wyjazdu:
113.30 km 13.00 km teren
05:29 h 20.66 km/h:
Maks. pr.:45.80 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:790 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Kocierz - Trzonka

Sobota, 6 października 2012 · dodano: 06.10.2012 | Komentarze 2

Dzisaj było naprawde ładnie, szkoda tylko że tak wiało. Wykorzystałem warunki i wyskoczyłem w okolice Kocierza. Jakoś tak ciężko mi się kręciło, dlatego zdziwiłem się, kiedy popatrzyłem na licznik i okazało się, że podjechałem z podobnym czasem jak ostatnio. Przy karczmie nawet nie stawałem tylko poleciałem w dół zielonym. Spodobał mi się ostatnio dlatego chętnie powtórzyłem zjazd. Na przełęczy poleciałem prosto. Początek podjechałem, dlaje był kawałek pchania. Lepiej objechać ten fragment od strony wschodniej. Szlak okazał się bardzo fajny, po drodze było pare widokowych polanek. Jechało się głównie szutrówką, czasem jakieś kamieniste odcinki się trafiały. Aż dziwne, że nigdy wcześniej tamtędy nie jechałem. Zjazd do Porąbki to już inna bajka. Momentami dość stromo wypłukaną rynną. Złapałem tam kapcia, na dodatek jakaś baba ściagająca sobie drzewo z lasu zostawiła sporą kłode na środku trasy. Musiałem się poratować i wjechałem w krzaki:) A miałem sobie założyć wkońcu tą opaske na obręcz... Która to już dętka rozjebana... Akurat tym razem poszła ta sklejana kropelką co ją na raczy założyłem. Dobrze, że dzisiaj gdzieś tam w po drodze kupiłem zapasową dętke. Dalej było jeszcze kilkaset metrów stromego zjazdu i dojechałem do asfaltu. Powrót przez Kęty, Oświęcim i Gromiec. Na koniec piwko na grodzisku. Trzeci dzień pod rząd było widać Tatry, coś niespotykanego:)



Kategoria Góry


Dane wyjazdu:
37.90 km 4.00 km teren
01:40 h 22.74 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:240 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Okolica

Czwartek, 4 października 2012 · dodano: 04.10.2012 | Komentarze 0

Trzebabyło skoczyć na jakiegoś browarka wieczorem. Genialna widoczność, Tatry jak na dłoni