Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mrsandman z miasteczka Libiąż. Mam przejechane 26123.08 kilometrów w tym 3074.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.29 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mrsandman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:558.40 km (w terenie 131.00 km; 23.46%)
Czas w ruchu:34:13
Średnia prędkość:16.32 km/h
Maksymalna prędkość:63.90 km/h
Suma podjazdów:8200 m
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:69.80 km i 4h 16m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
26.90 km 7.00 km teren
01:23 h 19.45 km/h:
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:300 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Okolica z Dominikiem

Piątek, 31 sierpnia 2012 · dodano: 31.08.2012 | Komentarze 0

Wieczorem zgadaliśmy się na objazd okolicznych górek. Zaliczyliśmy zjazd w Zagórzu w totalnym mroku:) Na koniec browar w parku


Dane wyjazdu:
121.50 km 36.00 km teren
08:37 h 14.10 km/h:
Maks. pr.:63.90 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2720 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Beskid Śląski

Czwartek, 30 sierpnia 2012 · dodano: 31.08.2012 | Komentarze 0

Wyjazd około 5:10 na pociąg do Ośw. Zaliczyłem kolejną darmową podróż heh:) W Czecho nie opłacało mi się czekać na pociag i zabrałem się na rowerze do Bielska. Sprawnie objechałem ten odcinek. Podjazd na Szyndzielnie poszedł jeszcze sprawniej, troche ponad 50min wjeżdzałem:) Na szczycie Klimczoka dobra widoczność więc przystanałem na chwile zjeść bułkę. Potem grań na Błatną, sporo kamieni tam jest, w pamięci miałem ten odcinek jako nieco fajniejszy... Za to klimat Błatniej był dokładnie taki jak pamiętałem, czyli zajebisty. Następnie zjechałem do Brennej, w jedym miejscu srogo bym poleciał przez kiere ale jakimś cudem się odratowałem. Dalej miałem pare kilometrów asfaltu, ale przyjemnie się jechało ciekawą dolinką. W końcu dotarłem do kolejnego podjazdu, tym razem na grań lecącą przez Trzy kopce. Na początku stromo po płytach potem też dość mocno ale już w terenie. Dalsza część to przejazd bardzo przyjemną polaną i fajnym trawersem kopców. Na grani nie byłem długo, kilkaset metrów terenu, kawałek asfaltu na grani i zjazd w kierunku Wisły. Na dole odbiłem jeszcze na Tokarnie. Ciężko się tam jechało, srogo się zmęczyłem cisnąc tam pod góre. W Wiśle podjechałem pod Soszów, tam chwila przerwy na jedzienie i złapanie oddechu. Czekał mnie teraz stromy ale na szczęście krótki fragment podjazdu na przełęcz beskidek. Trzeba było podprowadzić w jednym miejscu ze 20 metrów ale reszta weszła elegancko. Grań przez Soszów do Stożka to wiadomo, klasyka:) Przy schronisku znowu krótka przerwa i w droge na Kiczory, bardzo ciekawy fragment, szkoda tylko że dużo osób się tam kręciło. Zjechałem tym razem dość ciekawym żółtym do Istebnej. Czas miałem bardzo dobry dlatego przy rondzie pozwoliłem sobie na Brackie:) Dalej podjazd na przełęcz Rupienke przez malowniczy wierch czadeczka i szybki zjazd do Lalików. Stamtąd zaatakowałem jeszcze Rachowiec, zrobiłem spory podjazd asfaltem ale jak zobaczyłem ten wypych to mi się odechciało heh:) Dlatego wróciłem na dół i zajechałem do Rycerki. Zastanawiałem się czy zostać na drugi dzień, ale nie miałem przygotowanego żadnego zajebistego master planu a pozatym pogoda miała się coś pogorszyć... Dlatego bez spinki, wróciłem sobie pociągiem.




































Kategoria Góry


Dane wyjazdu:
46.00 km 1.00 km teren
02:05 h 22.08 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: 50 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Tyniec z Ewą)

Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 0

Już 2 tygodnie w pracy minęły, zaczyna mi sie cholernie nudzić;/ Dlatego wyskoczyliśmy wieczorem na wypożyczalniowych rowerkach pojeździć po okolicy i do Tyńca.


Dane wyjazdu:
55.20 km 21.00 km teren
03:45 h 14.72 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:780 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Beskid Śląski, Żywiecki: dzień 2

Wtorek, 21 sierpnia 2012 · dodano: 23.08.2012 | Komentarze 0

Noc była strasznie duszna, rano wziąłem prysznic i chwile przed 10 wyjechałem na szlak. Na szczęście do szczytu było już płasko. Dobrze że wzdłuż szlaku były stacje drogi krzyżowej, wiedziałem ile jeszcze do końca:) Okolica bacówki bardzo ładna, jednak Rycerzowa mi się bardziej podobała. Szlak wzdłuż granicy był świetny, widać że rzadziej uczęszczany singiel. Do tego z tendencją w dół:) Jednak za przełęczą Bory Orawskie był kawałek wypychu;/ Nie miałem sił tam walczyć... Potem fajna trasa po korzeniach kończąca się krótkim wypychem na Trzy kopce. Stamtąd udałem się czerwonym na Miziową. Bardzo fajny odcinek, super zjazd z Palenicy na malowniczą hale. Na Miziowej zjadłem reszte zapasów. Nie chciało mi się jechać już na Pilsko, przy moim zmęczeniu skończyło by się pewnie na wnoszeniu całą trase... Zjechałem nartostradą, jak kiedyś tamtędy podjeżdzałem to nie wyglądała aż tak przejebanie stromo w niektórych momentach, do tego kiedyś naweierzchnia była chyba lepsza. Z Korbielowa zajechałem do Żywca. Przy wjeździe do miasta zaczęło lekko kropic. Koło dworca zeżarłem nienajgorszy bigos. Kiedy na peronie popijałem Żywca zaczęło już padać. Wsiadłem do pociągu i znowu za darmo pojechałem do domu:)














Kategoria Góry


Dane wyjazdu:
112.50 km 50.00 km teren
09:22 h 12.01 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:3000 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Beskid Śląsk, Żywiecki: dzień 1

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · dodano: 23.08.2012 | Komentarze 0

Ostatnia ucieczka z pracy udała sie tylko połowicznie bo w piątek padało i nigdzie nie pojechałem. Teraz prognoza była solidna, 30 stopni i samo słońce. Można lecieć w konkretny teren. Rano, a raczej w nocy zebralem się na pociąg który za darmo dowiózł mnie do Łodygowic Górnych:D Około 5:45 zaczęla się przygoda:) Szybki dojazd do Szczyrku i atak na Skrzyczne. Tajemnym systemem dróg i ścieżek piąłem się do gory. Zamierzałem wyjechać na grani między Skrzycznym a Małym Skrzycznym jednak coś pojebałem i wyjechalem na szczycie Skrzycznego. Cały podjazd bardzo przyjemny w 100% do wjechania. W górnej części na trawersie super widoki na pasmo Klimczoka. A ze szczytu Tatry i moja dalsza trasa sięgająca prawie po horyzont:) Grań do Malinowskiej to sama przyjemność, jeszcze bardziej mi się podobało niż za pierwszym razem jak tu jechałem. Za Mailonowską też było super ale znacznie trudniej, zrobiło się dość kamieniście i stromo. Gdzie niegdzie trzeba było kawałek podprowadzić. Droga mijała bardzo szybko. Krótkie tacho zrobiłem na Baraniej Górze. Na wieży widokowej były opisane wszystkie szczyty, mogłem sobie rozkminić dokładnie gdzie będe jechał. Zjazd niebieskim był u góry fajny ale końcowka to typowa rąbanka po kamieniach, wytrzepało mnie tam srogo. Na dole było chyba najbrzydsze schronisko jakie widziałem, a nie sądziłem że coś przebije śląski dom heheh:) Bloki w Libiążu są ładniejsze niż to cudo:) Skierowalem się teraz na Koniaków. Cały czas zielonym przyhemną ścieżką w lesie dojechałem do Pietraszonki. Fajny przysiółek. Przedemną górowała Ochodzita na której zaplanowalem następne tacho. Po drodze zerwałem sobie pare jabłek na zjazd:) Na Ochodzitke jak zwykle trzeba było się napocić jednak świetne widoki wynagradzają trudy:D Jedzenie, zdjęcia i jade dalej na połódnie ścieżką wydeptaną przez owce:) Za przełęczą Rupienką odbiłem w lewo na droge pożarową i zjechałem do drogi na Zwardoń. Tutaj dopiero poczułem jak dzisiaj wiało... strasznie się jechało tym asfaltem. Do tego byłem już dość zmęczony. W Zwardoniu wskoczyłem na czerwony szlak. Świetnie się nim jechało. Odcinek trawersujący Skalanke był genialny. Potem był wypych na Beskid Graniczny i szybki zjazd. Tutaj znowu sekretne ścieżki były grane:) Odbiłem ze szlaku w las i zjechałem do Rycerki. Tam znowu nuda na asfalcie przez pare kilometrów aż dojechalem do żółtego szlaku na Racze. Dał mi popalic ten podjazd. Upał był taki że pot zalewal oczy, 70km w nogach dawało o sobie znać. A podjazd cały czas sztywno pod górke i tak się cieszyłem ze tędy jade bo na czerwonym bym umarł... W schronisku poratowałem się zimnym Żywcem i jajecznicą:D Morale wróciły i mogłem jechać dalej. Szlak z Raczy do Przegibka był genialny, ścisła czołówka ścieżek które znam:) Kawałek za małą Raczą dętka mi poszła przy wentylu i musiałem montować zapasową. Ale nawet to nie psuło humoru w takich okolicznościach. Niestety na Przegibku popełniłem błąd i wybrałem niebieski szlak trawersujący zamiast czerwonego granią... Kierowałem się tym że będzie łatwiej bo mniej przewyższeń, a już byłem wykończony. Początek bardzo fajny. Singiel po korzeniach, byłem zachwycony, fajna techniczna jazda. Do tego stroma skarpa po lewej dodawała adrenaliny:) Jednak potem zrobiło się już za ciasno i zbyt korzennie na bezpieczną jazde. Raz cudem uniknąłem upadku z tej skarpy. Leciałbym po niej ze 30 metrów w dół... Na korzeniu ujechałem i ledwo się oparłem nogą o krawędź balansując ciałem. Na prawde, kupa w portkach... Do tego byly po drodze dwa konkretne wypychy. Ciężka przeprawa. Aż ciężko opisać radość gdy wyjechałem na piękną hale pod Rycerzową, po prostu bajka:) Zatrzymałem się na chwile koło bacówki zdecydować co robie, było jeszcze prawie 2 godziny dnia dlatego poleciałem na Kubiesówke. Zjazd czarnym, chciałem obczaić ten szlak rowerowy ale nigdzie nie widziałem jego znaków, był tylko pieszy. Do podjazdu byłby kiepski, mocne nachylenie i kamienie. Dalej asfaltem do Glinki gdzie ledwo zdążyłem przed zamknięciem sklepu. Tego gdzie kiedyś pilismy browary z Mikołajem przed wyjściem na Rycerzową:D Na koniec został jeszcze podjazd do schroniska, wiedziałem że nie będzie łatwo, ale nie spodziewałem się takiego przejebanego nachylenia, to była dopiero gehenna, dobrze że miał tylko około jednego kilometra bo byłoby źle. Przy schronisku wypiłem Żywca, równie dobry co na Raczy:D Pogadałem z właścicielami, moja traska chyba zrobiła na nich wrażenie:) I padłem z nóg:)







































Kategoria Góry


Dane wyjazdu:
117.50 km 13.00 km teren
05:58 h 19.69 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1100 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Ucieczka z pracy - Beskid Mały

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 23.08.2012 | Komentarze 0

Przeszkoliłem Ewe i Boczka w pracy, obstawili obie wypożyczalnie a ja mogłem wyskoczyć na bika:D Chciałem jechac na 2 dni ale prognoza była dość średnia dlatego na szybkiego obmyśliłem fajną traske po w Beskidzie Małym. Bez przytanków po około 2:13h zajechalem na Kocierz. Nie oszczędzałem nóg na podjeździe:) Zjechalem tym stromym kilometrowym zjazdem, ładnie było widać stamtąd moją dalszą trase. Zrobiłem pare zdjęc i grzałem dalej w dół. Dalej czekało mnie kilka kilometrów uroczą doliną, na końcu której czekał srogi podjazd na Gibasy. Troche ponad kilometr w terenie ze średnim nachyleniem prawie 16%. Udalo się wszystko wytargać a nie było łatwo:) Na górze przyjemna polanka, klimatyczne prywatne schronisko. Bardzo przyjemne i mało uczęszczane przeze mnie miejsce. Skierowałem się na Łamaną Skałe. Na początku fajny trawers kończący się krótkim wypychem, potem znowu fajna jazda. Szybko dotarłem do czerwonego szlaku a nim jeszcze szybciej zajechałem na Potrójną;) Planowałem zrobić nieco krótszą trase ale w tych górkach jeździ się tak sprawnie że szkoda było wracac:) Na zjazd wybrałem czarny szlak do Praciaków. Na początku złapałem snejka, od początku czułem że mam małe ciśnienie ale nie chciało mi się podpompować... Myślałem że ostrożna jazda wystarczy:) Szybko zabudowałem zapasową dętke i wróciłem na trase. Początek lajtowy po prawej domki przy których stało kilka aut. A to oznacza że musi być tam jakiś dobry wjazd. Trzeba to spatentować to będzie szybki dojazd na Potrójną. Przez chwile gonil mnie tam pies, kundel ze dwa razy by zginął pod moimi kołami, taki debil... Zastanawiałem się jaki będzie ten zjazd, na mapie poziomice ścielą się gęsto, a ja jade szeroka ścieżką lekko w dół... Nieco niżej droga zakręciła ostro w prawo trawersując zbocze Czarnego Gronia. Dopiero kilkaset metrów dalej odbiła w lewo i zaczęła się mega rąbanka. Solidne nachylenie, na szczęscie nie było aż tak przejebane jak z Jawornicy. Problem stanowiły spore kamienie, prawie jak telewizory. Byly ze dwie ścianki, pierwszą zjechałem, sam nie wiem jak:) Na drugiej, w połowie wyrzuciło mnie na głazie w krzacory i musiałem się zatrzymac. Ruszyć się już nie dało na takm odcinku. Jeszcze kilkaset metrów młócki i byłem na dole. Szybki zjazd do Andrychowa i powrót przez wioski:)
Kategoria Góry


Dane wyjazdu:
44.60 km 0.00 km teren
01:36 h 27.88 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:110 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Zator

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 0

Cały dzień było brzydko, po 16 wyszło słońce więc wyskoczyłem na bika bez konkretnego planu. W Żarkach postanowiłem jechac na Zator. Od wschodu szły ciemne chmury ale pomyślałem że zdąże przed deszczem. Jednak wracając, w Libiążu na stawach zaczęło kropic a w lasku już konkretnie lało. Dobrze że byłem tak blisko domu:)


Dane wyjazdu:
34.20 km 3.00 km teren
01:27 h 23.59 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:140 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Ciężki powrót:)

Piątek, 10 sierpnia 2012 · dodano: 10.08.2012 | Komentarze 0

Wyjazd był świetny, minął bardzo szybko, jednak tydzień leżenia nad morzem śródziemnym spowodował że nogi zapodawały dośc marnie heh;)