Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mrsandman z miasteczka Libiąż. Mam przejechane 26792.08 kilometrów w tym 3111.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.29 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mrsandman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:518.70 km (w terenie 61.00 km; 11.76%)
Czas w ruchu:24:24
Średnia prędkość:21.26 km/h
Maksymalna prędkość:57.00 km/h
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:51.87 km i 2h 26m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
44.70 km 13.00 km teren
02:14 h 20.01 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Najlepsze kąski z Krakowa

Środa, 29 czerwca 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 0

Zeżarło opis... Ogólnie dość fajna wycieczka wyszła, jednak jest tu pare niezłych ścieżek;) Nie obyło sie bez upadku, po deszczu troche ślisko było... Zjazd żółtym miał pare dobrych momentów. Szkoda, że bez widoków w okolicy stadniny, ale przynajmniej nie padało...


Dane wyjazdu:
39.10 km 3.00 km teren
01:43 h 22.78 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Do Przemka i po Ciechany;)

Wtorek, 28 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 0

Wyskoczyłem wieczorem na bika odreagować stresy dnia powszedniego;) To jest kurwa jakiś żart z tym angielskim... Kiedy wychodziłem zaczęło lekko kropić, podjechałem do Przemka ale się z nim minąłem bo już go nie było. Zrobiłem potem pare opcji na Zwierzyńcu, pojeździłem troche po okolicy, zajechałem kupić Ciechany coby się lepiej wyspać przed egzaminem i wróciłem na mieszkanie. Pogoda się zjebała na dobre... żal tak siedzieć na dupie...


Dane wyjazdu:
38.70 km 9.00 km teren
01:59 h 19.51 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

terenowe opcje w wolskim

Środa, 22 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 0

Na pierwszy ogień poszedł podjazd w kierunku kopca, nie jechałem tak jak zawsze ale pojechałem prosto pod mostkiem na brukowaną droge. Kawałek dalej był fajny zjazd na królowej jadwigi. Potem zoo asfaltem, kopiec piłsudzskiego, zdaje się że remontują kopiec. Następnie zjazd czerwonym w moje ulubione okolice. Na końcu zjazdu nie skręciłem w prawo tak jak idzie czerwony tylko w lewo wzdłuż płotu. Tam czekał mnie kawełek leśnej ścieżki i dojechałem na Zakamycze. Potem podjazd do obserwatorium. Wjechałem do środka ale jakis koleś zaczął za mną ganiać i powiedział że wstęp wzbroniony... Skierowałem się na zielony, tam chwila pięknych widoków i kiedy szlak skręca w lewo ja pojechałem prosto na żółtą końską ścieżke. Bardzo przyjemnie się zjeżdzało, wyjechałem koło jakiejś hodowli koni z Rolniczego. Tam były najfajniejsze widoczki na beskidy, Babia górowała nad resztą. Jak słowacy zrobią ten żółty szlak to będzie można się porwać na ten nielegal:) Na koniec podjechałem kawałek asfaltem koło Kamedułów tam odbiłem w teren na żółty szlak i podjechałem do Zoo. W dół kombinowany zjazd ścieżkami, niebieskim rowerowym i zwykłym niebieskim. Wyjechałem na główną droge, przejechałem jeszcze Jołdłową w okolicy podjazdu na Zoo skręciłem w prawo i podjechałem na kopiec Kościuszki w terenie czarnym. Potem szybki powrót na Wieczystą, browarek we Frajdzie i dzień można uznać za udany:)


Dane wyjazdu:
34.40 km 5.00 km teren
01:42 h 20.24 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Kopiec, Zoo

Wtorek, 21 czerwca 2011 · dodano: 21.06.2011 | Komentarze 0

Standardowo zielonym na kopiec Kościuszki potem odbicie na singielek tylko tym razem ominąłem miesce gdzie się wywaliłem i pojechałem kawałek czarnym. Zjechałem z tym samym miejscu gdzie ostatnio. Chciałem jechac terenem zielonym do Zoo ale opuściłem szlak, nie chciało mi się wracać i pojechałem w jakieś dzikie ścieżki. W końcu ścieżka się skończła i były same paprotki więc i tak musiałem zjechać. Wybrałem niebieski rowerowy, wyjechałęm koło zoo koło szlabanu i pojechałem na Radzikowskiego odebrać towary z allegro.


Dane wyjazdu:
42.00 km 7.00 km teren
01:56 h 21.72 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Wolski i okolice

Czwartek, 16 czerwca 2011 · dodano: 16.06.2011 | Komentarze 0

Robota pięknie poszła, egzamin zdany, kolos z wytrzykmi udany, możnabyło z czystym sercem wyskoczyć w górki:) Na rozgrzewke kopiec kościuszki zielonym szlakiem. Przez cały dzień prawie nic nie jadłem a kilka poprzednich dni siedziałem cały czas nad WM i KB także od początku jazdy był niedobór sił... Cały czas trzymałem się zielonego, za kopcem na płaskim odcinku odbija w prawo w teren. Zaliczyłem tam przyjemny singielek, przez momen jechałem tunelem z krzaków;) Jechałem cały czas zielonym jednak wyjechałem nie tam gdzie powinienem... Po drodze było kilka stromych miesc z ostrymi zakrętami, w jeden z nich wjechałem na szybkości i musiałem się awaryjnie wywalić:) Inaczej spadł bym ze skarpy, wybrałem lot w jakieś obalone drzewo:) Dojechałem do asfaltu i pomyliłem droge, trafiłem na błonia i musiałem się wracać. Nastepnie zrobiłem podjazd asfaltem do Zoo, lajtowo wszedł, tylko ten bruk na początku jest wkurzający. Potem kopiec Piłsudzkiego i szybki zjazd czerwonym. Na dole chciałem złapać czarny szlak i znowu podjechać w okolice kopca jednak przegapiłem skręt. Jechałem zielonym rowerowym i koło obserwatorium skręciłem na zielony pieszy. Tam były najfajniejsze widoczki tego dnia, bardzo ładna miejscówka. Szlak leciał dość płasko i szybko dojechałem do Zoo. W dół zjeżdzałem źółtym, dość szybki i przyjemny odcinek, dojechałem do klasztoru i zjechałem asfaltem do głównej drogi. Tam też były niezłe widoki:) Stamtąd leciałem już prosto na mieszkanie do Ukochanej:)


Dane wyjazdu:
118.60 km 14.00 km teren
05:55 h 20.05 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Z widokiem na Tatry:)

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 0

Traska: Kudłacze, Lubomir, Sucha Beskidzka
Postanowiłem zrobić sobie przerwe w nauce do egzaminu i wukorzystujac znakomitą pogode wyszkoczyłem w Góry:D Dzień wcześniej uczyłem się do północy i nie chciało mi sie pryzgotować jedzenia na trase dlatego rano wyjechałem o 8:30 czyli nieco później niż planowałem. Na początek standardowo na Myślenice, tym razem udało się bez pomyłki;) Droga już znana także dość szybko i przyjemnie przeleciała. Prawie wogóle nie było samochodów, sama radość z jazdy i widoków:) Zatrzymałem się dopiero przed podjazdem trawersującym Chełm, zjadłem, uzupełniłem bidon i rozpocząłem etap górski dzisiejszej wycieczki:) Asfalcik mający około 5km lekko pnie się do góry, tylko w jednym miejscu zrzuciłem na 1:2 bo nie chciałem się przemęczać. Pod koniec zaczęły pojawiać się przyjemne widoczki na okoliczne górki. Na szczycie była mała wioska z kościołem i szkołą, świetnie musi się tam mieszkać:) Na końcu droga skręcała ostro w prawo a ja pojechałem prosto na kamienistą ścieżke oznaczoną znakami zielonego szlaku. Jechało się w miare płasko po szutrowych i kamienistych dróżkach. W końcu przeciąłem jakąś asfaltową droge i kawałek dalej wjechałem do lasu. Tam czekały już na mnie ukochane kamienie... Do schroniska było około 1km tego uciążliwej nawierzchni. Niekiedy trzbabyło podprowadzić pare metrów, ale ogólnie dało się wytargać. Na Kudłaczach zrobiłem chwile przerwy na zdjecia i ruszyłem dalej czerwonym szlakiem na Lubomir. Tu już było łatwiej, jedynie przed szczytem było sporo kałuż, ale całość weszła w siodle. Zatrzymałem się przy obserwatorium, niestety nie było widoków, zamiast tego atakowała mnie chmara much i innego latającego robactwa... Zjechałem kawałek tą samą drogą i skręciłem w lewo na żółty szlak w kierunku Lubienia. Szlak jest bardzo długi i niemal cały czas płynnie w dół, bardzo fajny na zjazd, w drugą strone byłoby sporo pchania. Gdzie niegdzie pojawiały się świetne widoki na Szczebel i Lubogoszcz. Momentami jednak jest słabo oznaczony i można go zgubić, zdażyło się zatrzymać i kminić gdzie jechać. Za kapliczką szlak skręcił w prawo i po ostrym zjeździe wyjechałem na dość szeroką szutrówke. Nie wiele dalej szutruwka skręcała w dół w lewo a prosto lekko pod góre leciała jakaś ścieżka. Zauważyłem że w lesie bawią sie jakieś dzieci i spytałem się ich gdzie leci źółty szlak, powiedziały że szutrówką w lewo, tak też pojechałem... Dalej nie było już znaków źółtego szlaku, także domyśliłem się że mnie dziecaki oszwabiły:) Nie chciało mi się już wracać a droga była szeroka i fajnie opadała w dół:) Dalej pojawiły się betonowe płyty, jakieś domki aż wkońcu wyjechałem na asfalt w Kasince Małej. Tam starałem się spytać jednego dziadka o droge jednak nie dało się z nim dogadać, nawet wtedy kiedy wkońcu udało mu się włączyć aparat słuchowy w uchu;) Nieco dalej ktoś był na podwórku i mnie pokierował dalej na Lubień. Trasa wiodła bardzo malowniczymi terenami, Szczebel było widać jak na dłoni, w sumie dość stroma góra. W miasteczku kupiłem wode, odpocząłem chwile i jechałem dalej główną drogą w kierunku Skomielnej. W Naprawie ukazały się przepiękne widoki na Tatry a bardziej na prawo był Diablak i pasmo Policy. Coś wspaniałego, tylko dla tego widoku warto było tyle jechać:) Obliczyłem sobie, że jakbym jechał na Luboń byłbym w Rabce na styk, gdybym tylko wyjechał z 40 min wcześniej... Nie chciałem ryzykować dlatego odpuściłem tą opcje i zjechałem do Jordanowa. Po drodze siadłem jakimś szosowcom na kole ale nie chciało mi się już deptać a czasu do pociągu miałem wystarczająco także odpuściłem sobie. Nieco dalej dogoniłem jakąś grupke na MTB i za nimi jechałem aż do Makowa. Okazało się, że są z Zembrzyc i robią pętle przez Krowiarki. Dwóch młodszych chłopaków jechało przodem a ja siadłem na kole starszemu gościowi na Meridzie. W Makowie jakiś idiota gwałtownie skręcił w prawo i zajechał gościowi droge, na szczęście zdążył wychamować. Powydzierał sie tam na kierowce a ja spokojnie ich ominąłem i pojechałem dalej. Chłopaki tachowali na przystanku kawałek dalej, machnąłem im i chwile potem dojechałem do Suchej, było około 15, więc do pociągu jeszcze godzina czasu. Podjechałem do knajpki w której jadłem zapiexe po wycieczce na Jałowiec:) Tym razem wziąłem sobie kebabcza po 7zł, dość dobry był, a co najważniejsze sycący. Szkoda tylko, że dzisiaj dał o sobie znać, na szczęście już po egzaminie hehe;) Udało mi się znaleźc otwarty sklepik co by browca na droge wyłapać i można było wracać. Niestety jechałem Acatusem, kijowo się wiezie w nim rower... W pociągu usiadłem z sekcją kolarstwa z AGH wracającą z trasy po Beskidze Sądeckim i Pieninach:D Robili dokładnie tą samą trase co ja chce jechać:) Opowiedzieli mi wszystko co trzeba i w klimatach rowerowych podróż szybko zleciała. Z Płaszowa jeszcze musiałem dojechać na mieszkanie, kilka osób z grupy nie wiedziało jak jechać to ich poprowadziłem przez miasto:) Wycieczka bardzo udana, widoki przepiękne, sporo bikerów na trasie, lepiej być chyba nie mogło:)

Materiał dowodowy:
Kategoria Góry


Dane wyjazdu:
31.90 km 6.00 km teren
01:25 h 22.52 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Kopiec Krakusa, Zakrzówek, Kopiec Kościuszki

Środa, 8 czerwca 2011 · dodano: 08.06.2011 | Komentarze 0

Wieszorkiem po Krakowie


Dane wyjazdu:
30.50 km 4.00 km teren
01:27 h 21.03 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Wolski

Wtorek, 7 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 0

Początek niestety między ludzmi po mieście... Kiedy koło mostu zwierzynieskiego skręciłem na kopiec droga zrobiła się spokojniejsza i wkońcu pojawiły się jakieś nikłe podjazdy:) Pod kopcem nie było szału wiec wróciłem się kawałek i jechałem zielonym szlakiem w kierunku Zoo. Dość przyjemna ścieżka, chociaż jak dla mnie za bardzo spacerowa. Pod koniec był fajny zjazd po kocich łbach, niestety nie mogełem przycisnąć bo wcześniej butelka z koszyka na bidon wypadła 2 razy... Dojechałem do asfaltu gdzie po jakichś 50 metrach skręciłem w prawo w teren. Postanowiłem jechać za znakami niebieskiego szlaku. W sumie było tam tych niebieskich chyba ze trzy ale napewno gdzieś mnie doprowadzą:) Tutaj zaczęła się najprzyjemniejsza część wycieczki, dość fajne urozmaicone ścieżki. Kolesie chyba tam jakieś zjazdy robią bo są wyżłobienia i bandy. Ścieżka co chwile się rozwidla, ogólnie multum różnych opcji:) Po wczorajszych opadach było dość ślisko także bez szaleństw jechałem. Na końcu był fajny zjazd, cała droga bez kamieni także lajtówka:) Dojechałem do jakiegoś asfaltu, szlak skręcał w prawo stromym singlem dlatego się dalej nim nie pchałem. Zjechałem do głównej drogi i pojechałem w kierunku podjazdu na Zoo koło klasztoru Kamedułów. Tam kawałek niezbyt wymagającego asfalu i już byłem koło Zoo, objechałem go dookołoa i zjechałem z strone błoń. Koło sklepiku widziałem zaparkowanego białego Sikorskiego, piękny sprzęcik, zresztą dość często typka ostatnio widuje na Wieczystej:) Wróciłem na mieszkanie tak jak jechałem czyli przez rynek. Wrażenia oczywiście pozytywne jednak szaleństw nie ma


Dane wyjazdu:
81.20 km 0.00 km teren
03:42 h 21.95 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Rekonesans - Myślenice, Dobczyce

Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 04.06.2011 | Komentarze 0

Przyszła pora na objazd okolic Krakowa, w okolicy Libiąża znam już niemal każdy kilometr także potrzeba mi czegoś nowego... Trase zaplanowałem w jedynym słusznym kierunku czyli na południe:D Wyjechałem bez pośpiechu około 10:30, na początku była nieprzyjemna jazda po mieście, troche się pogubiłem i nie mogłem wjechać tak jak chciałem na ul Turowicza... Przejechałem gdzieś naokoło Bonarki i wkońcu wyjechałem jak trzeba. Jeszcze tylko kawałek 3 pasmówką i już byłem za autostradą a dalej na rondzie skręciłem w prawo na Swoszowice. W końcu można było spokojnie pruć przed siebie:) Od razu zrobiło się pagórkowato, ale to dobrze bo ciekawiej się będzie jechać. Przed Świątnikami był kilkukilometrowy podjazd, nachylenie oczywiście nie było zbyt duże ale czuć było w nogach:) Planowałem zrobić krótki postój w Świętnikach, ale nie widziałem tam żadnej dobrej miejscówki, więc pojechałem dalej. Wkońcu pojawiły się widoki na Góry, złapałem wiatr w żagle i jedąć dalej zaliczyłem szybki zjazd do Sieprawa. Na 30km zrobiłem krótką przerwe na jedzenie i zdjęcia. Uzupełniłem bidon gazowaną wodą jednak zapomniałem zostawić otwarty ustnik... 5 min później wieczko wystrzeliło w trawy, szukałem go z 20min jednak nie udało się znaleźć. Jechałem dalej z otwartym bidonem jednak źle się piło dlatego przelałem płyny do butelki od izotonika. Nowy bidon luźno siedział w koszyku ale dał rade:) W Myślenicach zapytałem o dalszą droge bo nie chciało mi się bawić mapami w telefonie i skierowałem się na Dobczyce. Za Myślenicami znowu żmudny podjazd, jakieś roboty drogowe itp. Na szczęście ruch był bardzo mały i za zwężeniem drogi jechałem prawie sam. W międzyczasie wyłoniło się jezioro Dobczyckie, w ten upał miałem taką ochote kupić zimnego browca i wskoczyć do jeziorka... Gdyby był pociąg z Dobczyc to pewnie bym tak zrobił... Zatrzymałem się na chwile na przystanku przelać wode i coś zjeść jednak nie dało się tam wysiedzieć... Jakieś debile wyrzuciły na przystanek worki ze śmieciami a kawałek dalej było nasrane. Poprostu brak słów na takich chujów... Nieco dalej był most nad jeziorem z dość ładnym widokiem. Jednak musze przyznać że do jeziora Międzybrodzkiego i Żywieckiego się nie umywa:) Zernkąłem na mape i postanowiłem zmienić troche trase. Skręciłem za mostem w lewo na Stojowice i wracałem przez wioski a nie główną drogą z Dobczyc. Tam sobie wkońcu odpocząłem i zjadłem spokojnie. Trasa do Wieliczki szybko leciała, pare podjazdów i zjazdów i już byłem na rynku w Wieliczce. Tam chwila tacho, płukanie w fontannie i powrót główną drogą do Krk. Ukochana opalała się w parku także podjechałem na chwile posiedzieć:) A po wszystkim wypiłem na balkonie zasłużonego browca:)



Dane wyjazdu:
57.60 km 0.00 km teren
02:21 h 24.51 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Libiąż - Kraków

Piątek, 3 czerwca 2011 · dodano: 03.06.2011 | Komentarze 0

Po dwóch tygodniach wkońcu rower;) Niestety po zatruciu forma spadła drastycznie, ponadto wiatr w morde przez całą droge... Ciężko się jechało, zresztą jak nie jade w kierunku Gór to mi się strasznie dłuży... W Piekarach natknąłem się na deszcz, musiałem przeczekać pod wiaduktem autostrady. Na szczęście byłem już blisko celu dlatego nie musiałem długo jeździć po kałużach i mokrym asfalcie. Nowy licznik działa znakomicie, czarny wygląda dużo lepiej niż stary srebrny:) Opłacało się go brać. Znowu mnie dupa od siodełka bolała, podniosłem przód tak że jest na płasko i przesunałem troche do przodu, o dziwo zdaje się byc lepiej. Zobaczymy jak będzie na dłuższych trasach. Jak dalej mnie będzie wkurwiać to poleci na allegro...