Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mrsandman z miasteczka Libiąż. Mam przejechane 26123.08 kilometrów w tym 3074.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.29 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mrsandman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Dane wyjazdu:
114.80 km 0.00 km teren
04:50 h 23.75 km/h:
Maks. pr.:73.30 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Góra Żar

Czwartek, 22 lipca 2010 · dodano: 22.07.2010 | Komentarze 0

Mimo lekkich niedogodności z rowerem postanowiłem się wybrać w ponad stukilometrową trasę:) Wybór padł na górę Żar, to jest świetne miejsce na wstępne wyrabianie formy, 7 kilometrowy podjazd z nachyleniem około 6-7%, nie można porywać się od razu "z przysłowiową młotyką na przysłowiowe słońcę" Dzień wcześniej wieczorem dosłownie na ostatnią chwilę przygotowałem rower i wyprałem ubrania rowerowe. Trochę obawiałem się wygody podczas jazdy ze względu na wspomniane wcześniej niedogodności, kierownica jest coraz bardziej krzywa oraz prawy chwyt zaczął mi pękać;/ Obróciłem ten lichy chwyt tak żebym go nie czuł pod ręką i jazda na trasę;) Zacząłem mocno i mimo lekkiego wiatru od przodu do Oświęcimia miałem średnią 29 km/h, przeleciałem przez Ośw i długa prosta na Kęty. Minąłem tam parkę na rowerach z sakwami i w Kętach byłem w niecałą godzinę ze średnią 28,3 km/h także w miarę dobry rezultat;) Niestety całe centrum Kęt jest rozkopane i nie ma gdzie przytachować więc dociągnąłem do BP gdzie nie było Brackiego!;/ Pech straszny... zjadłem tam dwie kanapki, batonika, napiłem się wody pogadałem z Ewą i pojechałem na Międzybrodzie. Ten odcinek jechałem już na spokojnie, coby zebrać trochę pary na podjazd:) Za Porąbką czułem się już jak w domu, górki, jezioro, przepięknie jak zawsze:D Jak ja uwielbiam ten zakręt za którym jest zjazd i widok na niemal całe jezioro Międzybrodzkie:) Zawsze przypominają mi się piękne czasy kiedy jeździliśmy całą paczką na bikach;) Zawsze na nowo odkrywam tamte miejsca i trasy... Koło mostu nad jeziorem było nawet sporo ludzi, ale ja nie przyjechałem się tam kąpać tylko zdobyć szczyt:) Przed podjazdem w sklepiku w którym zawsze kupuje wziąłem sobie fantę, odpocząłem chwilę i odlałem się za winogronami:) Podjazd zacząłem na spokojnie stałym tempem, całą drogę jechałem na 2:1, tylko na moment przy sklepie z nartami wrzuciłem 1:1... W miarę upływu kilometrów czułem spore zmęczenie, jednak ten podjazd ma taką charakterystykę że było kilka wypłaszczeń na których odpoczywałem. Podjazdy to jest to co najbardziej uwielbiam, ta walka ze sobą, ze zmęczeniem i rezygnacją... i ta satysfakcja kiedy się jest już na górze kiedy w zadowalającym tempie zdobywa się cel:) Na szczycie porobiłem zdjęcia, pooglądałem startujących lotników. Widok jak zawsze był wyśmienity. Podczas podjazdu dzwonił Przemek z wypożyczalni że będzie mnie jutro potrzebował więc zdecydowałem się wracać. Zjazd stamtąd to czysta przyjemność po drodze wziąłem jeden samochód prawie bez wysiłku, a w pewnym miejscu na prostym odcinku postanowiłem depnąć i dokręciłem do ponad 73km/h, adrenalina była spora:D Spowrotem jechałem tą samą trasą czyli na Kęty i Oświęcim. Oczywiście zrobiłem sobie przystanek nad Sołą gdzie od razu wskoczyłem do wymarzonej wody:D Później podjechałem do Ewy i umówiliśmy się na powrót do Krakowa tego samego dnia wieczornym pociągiem. Niestety w drodze powrotnej spotkał mnie trochę niemiły incydent. Na światłach w Oświęcimiu przy rynku ominąłem sobie spokojnie samochody i stanąłem na przodzie kolejki. Chyba to się nie spodobało kilku debilom w dwóch samochodach bo jak ruszyliśmy na zielonym darli mordy przez okno i pokazywali nie wiadomo co... Myślałem że mam otwarty plecak albo coś, więc się zatrzymałem ale wszystko było ok wiec pierdole tych głąbów i jadę dalej. Śmigam sobie spokojnie przez most a tam za mną autobus trąbi i próbuje wyprzedzać... Co za idiota, w końcu mnie wyprzedził i przed rondem z lewej strony nie miałem go jak wyminąć więc biorę go od prawej a ten skurwysyn zajeżdża mi drogę i specjalnie mnie blokuje... No to ja śmigam na trawę wyprzedzam tego debila i jadę już na spokojnie do domu. Następnym razem w takiej sytuacji wyprzedzę tylko blokującego lamusa i sam go zablokuje jadąc 15 km/h przed nim środkiem pasa i nie zapomnę go "pozdrowić po swojemu";) Regeneracyjnego piwka w domu nie zdążyłem wypić bo trzeba się było zbierać na pociąg do Krk...




href=''>614321</a> - powered by <a style='color:#2a88ac; text-decoration:underline;' href='http://www.bikemap.net'>Bikemap</a> </div>
Kategoria Góry



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa erwow
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]