Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mrsandman z miasteczka Libiąż. Mam przejechane 26792.08 kilometrów w tym 3111.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.29 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mrsandman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Dane wyjazdu:
204.50 km 14.00 km teren
10:19 h 19.82 km/h:
Maks. pr.:65.70 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2870 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Tatrzańska odyseja - Hala Gąsienicowa :)

Środa, 23 maja 2012 · dodano: 23.05.2012 | Komentarze 0

Poprzedniego wieczoru myślałem o krótszej trasie, jednak Tatry za bardzo kusiły;) Wszystko elegancko przygotowałem coby rano bez tracenia czasu wyjechac. Ruszyłem koło 6:00. Było dośc rześko a bezchmurne niebo zapowiadało udaną wycieczke. Samopoczucie było świetne, kilometry mijały jak nigdy. Tradycyjnie przez wioski, w Lubniu krótki postój na zmiane koszulki i drożdzówke. Podjazdu do Skomielnej nawet nie poczułem;) Następna górka była w Chabówce. Pamiętam jaką gehenne przeżywałem tam podczas listopadowej jazdy do Zako... Tym razem było odwrotnie, jechało się wspaniale. Zdecydowanie najfajniejszy odcinek zakopianki. Za Nowym Targiem a dokładnie w Szaflarach odbiłem na Ząb. Bardzo przyjemna boczna droga z widokami na Tatry. Odcinek obfitował w strome podjazdy. W ten sposób zajechałem na Gubałówke. Tam jak zwykle odpust i pełno stonki, ciężko było się przedrzec przez te wszystkie wycieczki szkolne itp... Zjechałem sobie na parku w centrum Zakopanego, tam pare fotek jedzenie i dalej do celu:) Nad Tatrami zbierały się ciemne chmury... Za dużo przejechałem żeby rezygnowac;) Do Brzezin cały czas miałem pod górke, ale z małym nachyleniem takze fajnie wchodziło. Wkońcu znalazłem się przy szlaku. Kupiłem bilet i ruszyłem na 7 kilometrową kamienną masakre... Te kocie łby były tak przejebane do jazdy że ciężko to opisac:) O dziwo udało się wszystko podjechac bez prowadzenia, tylko jak zwykle w kluczowych momentach spadł łańcuch, a w innym miejscu wpadłem w poślizg na lodzie... Musze zajechac do Pawła i naprostowac hak... Ogólnie nachylenie było wporządku poza jakimiś dwoma momentami gdzie było ponad 20%, tam była mocna walka żeby się utrzymac:) Im byłem wyżej tym częściej leżał śnieg koło szlaku... Końcówka była najgorsza, tam ścieżka składała się z dużych kamieni ustawionych jak wszystkie inne czyli na sztorc heh:) Na dodatek kilkaset metrów od schronu zaczęło kropic a w oddali słychac było grzmoty. Za wysoko zajechełem żeby sie wycofywac. Po równo godzinie dotarłem do schroniska, zrobiłem fotke i zaczęło już konkretnie lac. Od razu zacząłem zjazd, wykończył mnie doszczętnie. Prędkośc niewiele większa niż pod góre, rowerem rzuca na wszystkie strony, kamienie robią się śliskie od deszczu, ciężka sprawa... Na szczęscie deszcz osłabł i mogłem jechac spokojnie. Niestety jakiś kilometr od budy z biletami rozpadało się na dobre... Także na dole byłem już mokry. Zczaiłem się w tej budzie pod daszkiem aby przeczekac, pogadałem z bileciarzem, osuszyłem się troszke i kiedy wydawało mi sie że deszcz osłabł wyjechałem. Zrezygnowałem z jazdy na Głodówke i Bukowine, poleciałem w kierunku Poronina przez Murzasihle. Deszcz szedł od południa wiec trzebabyło uciekac w dół na północ. Ujechałem ze 200 metrów i przyszło oberwanie chmury, przez jakis czas niebyło się gdzie zatrzymac coby się schronic a tak napierało deszczem że ledwo widziałem gdzie jade... Wkońcu dojechałem do domostw, wbiłem się komuś na ganek i tak stałem dobrych 20min, woda lała się ze mnie strumieniami. I tak byłem zadowolony, że udało się objechacna Gąsienicową ale morale ucierpiało znacznie... Po jakimś czasie już tylko siąpiło, ale drogą spływał potok, musiałem jechac mega wolno bo spod kół leciały strugi wody. Na dole wbiłem się na przystanek, doprowadzic się chociaż troche do używalności. Ze ścian narwałem papierów i napchałem do butów żeby troche wody wpiły, ubrania wykręciłem, koszulke wymieniłem na bluze i mogłem jechac dalej jak człowiek:) W sklepiku jeszcze nakupiłem husteczek dla lepszego osuszenia i mogłem jechac dalej. Miałem sporo czasu do pociągu wiec pojechałem w kierunku Nowego Targu. Leciało się elegancko, w Szaflarach asfalt był suchy. Widocznie tutaj tylko lekko pokropiło. Noga podawała znakomicie wiec zajechałem aż do Rabki. Tam podjechałem kawałek czerwonym szlakiem na polane wypic browara:) Sama przyjemnośc:D








+ BONUS:)

Kategoria Góry



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iesci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]