Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mrsandman z miasteczka Libiąż. Mam przejechane 26123.08 kilometrów w tym 3074.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.29 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mrsandman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Dane wyjazdu:
140.00 km 18.00 km teren
06:57 h 20.14 km/h:
Maks. pr.:58.40 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1240 m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Kraków - Leskowiec - Kocierz - Libiąż: Spalony słońcem;/

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 28.04.2012 | Komentarze 1

Wyjechałem około 8:40, był mały ruch dlatego dość szybko przeleciałem przez miasto, na Kobierzyńskiej spotkałem Przemka jadącego do pracy. Pogadaliśmy chwile i leciałem dalej. Bardzo miło łykałem kolejne kilometry. Byłem już w Sułkowicach i zaczynałem podjazd na przełęcz Sanguszki. Tam znowu pojawił się problem z łańcuchem. Na 2:2 zaczęło haczyć, pobawiłem się troche śrubką regulacyjną i nawet przestało. Na przełęczy bardzo ciekawe widoki na Beskid Makowski. Do Zembrzyc miałem cały czas w dół także bardzo szybko się tam znalazłem. Troche byłem zdenerwowany tym łańcuchem, pomyślałem że będe deptał pod góre na tym przełożeniu na którym mi zazwyczaj pęka. Jak ma się rozwalic to najlepiej teraz bo będe miał łatwy powrót z Suchej. Na szczęście po moich zabiegach przestało się chrzanić i dojechałem w całości do Krzeszowa. W sklepie uzbroiłem się w wode i ruszyłem na czerwony szlak. Na początku łatwo się było zgubić w dodatku ścieżką płynął strumień więc musiałem jechać polami obok. Na szczęście taki stan nie trwał długo. Potem szlak był po prosu genialny, świetnie się wjeżdzało, 100% do zrobienia w siodle. W lesie czuc było taki charakterystyczny zapach ściółki, jak ja to lubie;) Na Leskowcu byłem dokładnie po godzinie. Na szczycie pogadałem sobie z dziadkiem jadącym gdzieś od Wadowic. Nie miałem dzisiaj weny do zdjęc, mam tylko kilka z Leskowca i kilka z grani. Tatry było widać gorzej niż przez ostatnie dwa dni, ale i tak fajnie. Dalej leciałem czerwonym szlakiem na Kocierz, od tej strony też jest rewelacyjny, wszystko przejezdne. Na Potrójnej tacho na jakieś jedzenie, stamtąd miałem już rzut beretem na Przełęcz Kocierską. Zjechałem główną drogą na Andrychów i powrót przez Piotrowice i wioski. Za Wieprzem wziąłem na podjeździe grupke rowerzystów, nie jestem pewny ale chyba jednego z nich widziałem na bikestatsach gdzieś:) Wracało się dość cieżko a to spowodu słońca, lewa ręka i łydka cała spieczona;/ Mogłem jakiś krem wziąc... Trasa bardzo udana, Beskid Mały jak zawsze daje rade.










Kategoria Góry



Komentarze
funio
| 22:00 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj Tak,ten gostek to ja byłem z ekipą:))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa esciu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]