Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi mrsandman z miasteczka Libiąż. Mam przejechane 26123.08 kilometrów w tym 3074.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.29 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy mrsandman.bikestats.pl

Archiwum bloga

Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Darmowy licznik odwiedzin
licznik odwiedzin
Dane wyjazdu:
45.10 km 17.00 km teren
02:12 h 20.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kelly's

Jazda po górkach (Zagórze itp)

Piątek, 6 sierpnia 2010 · dodano: 06.08.2010 | Komentarze 0

Około południa znowu miała przejść burza więc dalsza trasa odpadała. Wybrałem traske po okolicznych górkach głównie podjazdy i teren. Pomyslałem że to dobre przygotowanie przed jakąś trudniejszą trasą. Zacząłem Libiąskim standardem czyli na Grodzisko, przez RSP na Lipie i Górki nad kopalnią. Z górek zjechałem na Zagórcze ścieżką na prawo od źródełka, potem udałem się na Zagórze i zacząłem podjazd asfaltem za kościołem. W połowie tego podjazdu odbiłem w lewo w teren, tam czekał na mnie fragment stromego podjazdu z korzeniami. Wyjechałem na góre, objechałem boisko i pojehcałem szczytową polanką, stamtąd zjechałem asfaltem w kierunku kościoła tam gdzie zaczałem podjazd. Następny podjazd był asfaltem na Pogorzyce. Kilometrowy odcinek ze średnim nachyleniem nie sprawił mi większych kłopotów, przejechałem go na 2:1-2. W Pogorzycach skręciłem koło kapliczki na ostry zjazd w kierynku wygiełzowa. Na początku jechałem szutrową ścieżką która przeszła w kamienisty zjazd. Końcowy odcinek obwitował w piasek i gałęzie, takzę trzeba było uważać. W Wygiełzowie skręciłem w kierunku Lipowca. Czekał tam na mnie chyba najtrudniejszy odcinek... Pozdjazd koło kościoła zaczyna się odrazu na pełnej kur...ie;) Z Pawłem oszacowaliśmy że chwilami będize tam koło 23%, po jakichś 200 metrach asfalt się kończy i przechodzi w polną ścieżke nieco mniej stromą. Na końcu tego odcinka wjehcałem w las i pojechałem prosto nad ruinami zamku na Lipowcu w kierunku Płazy. Gdzieś w tym lesie musiałem wjechać na kolce, gdy zatrzymałem się już za asfalcie żeby sprawdzić smsa zauważyłem że mam kapcia a z przedniej opony wystaje wielki kolec. Na szczęście byłem przygotowany na to i zacząłem lepić dziure. Podczas naprawy przejeżdzało dwóch bikerów i zepytali się czy wszystko w porządku i czy sobie poradze. Bardzo miło z ich strony:) Okazało się że jechali podobną trasą co ja dzisiaj, życzyłem im szerokiej drogi i pojechali. W tym czasie zalepiłem dziure, załozyłem koło i pojehcałem na Płaze. Tam zjechałem asfaltem do wygiełzowa, jednak coś mi nie grało... Stanąłem koło sklepu, sprawdzam przednie koło a tam znowu schodzi powietrze. Pomysłałem że coś się z łatką schrzaniło bo za krótko czekałem aż się sklei i dlatego powietrze schodzi. Jednak zapowiadało się na intensywną burze i nie chciałem tracić czasu na ponowne klejenie dętki. Napompowałem koło i ruszyłem do domu główną drogą. W połowie lasu między Wygiełzowem a Żarkami zaczęło lekko kropić a koło znowu zrobiło się miękkie, zatrzymałem się na szybkie dopompowanie i jazda przed siebie. W Żarkach zaczeła się potężna ulewa i burza, jeszcze wieksza niż ta sprzed kilku dni która mnie złapała w Oświęcimiu. Wiatr wiał tak mocno że spychał mnie na pobocze... W pewnym momencie około 10-20 metrów ode mnie zobaczyłem niebieski błysk i iskry, zdaje mi się że piorun uderzył w drzewo... Nauczony ostatniomi doświadczeniami wsadziłem licznik do kieszeni i zacząłem szukać bezpiecznego miejsca. W ciągu paru chwil zaczęło tak padać że nie było sensu dalej jechać. Byłem już 3 kilometry od domu, z przystanku było widać tabliczke z napisem Libiąż, pozostało jedynie przeczekać tą burze... Udało mi się schronić na przystanku po lewej stronie drogi więc nie zacinało mi deszczem. Ale ludzie po przeciwnej stronie nie mieli tyle szczęścia, mimo że stali na przystaku, wiatr wiał tak mocno że nawet parasole im nie pomagały. Podczas tego wymuszonego postoju całkowicie zeszło mi powietrze z koła, na mokrej oponie było widać jak powietrze wydostaje się spod obręczy. Zdawało mi się że schodzi coraz szybciej. Kolejny raz napompowałem i ruszyłem do domu. Musiałem jechać srodkiem pasa, reszta jezdni była całkowicie zalana. Koło libetu na drodze leżało pełno połamanych gałęzi z drzew. Tuż przez samym domem koło Latków znowu musiałem napompować koło;/ Pare chwil później byłem już w domu.:D Kiedy zabrałem się za przednią dętkę znalazłem w niej 3 dziury po kolcach... Jeden był ciągle wbity w opone tylko nie było go widać... W terenie przez pośpiech założyłem że mam tylko jedną dziure i się przeliczyłem, na szczęście udało mi się dojechać do domu. Musze pochwalić oponke bo nawet na flaku dało się jechać:)




href="">634651</a> href="http://www.bikemap.net">Bikemap</a> </div>



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa owduz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]